Kajakiem do Szwecji

Kajakiem do Szwecji

       

  Obecnie ze względu na koronawirusa  granice są zamknięte. Jak więc dostać się do Szwecji, skoro promy też nie kursują ? Proponujemy wybrać się do Szwecji kajakiem. Oczywiście nie będzie to wyprawa przez Bałtyk, ale spływ kajakowy Piławą do królewskiej wsi Szwecja. Cudze chwalicie – swego nie znacie,ale będąc w Polsce możecie jednocześnie być w Szwecji. Czy to  nie kusząca propozycja ?

          Viking Kajaki bardzo chętnie pomoże zrealizować Wasze marzenie. Przed wyruszeniem na spływ kajakowy Pilicą bardzo prosimy o kontakt telefoniczny – chodzi przede wszystkim o informacje na temat stanu wody na rzece oraz warunki wypożyczenia kajaków czy pomoc w zorganizowaniu spływu.

          Piława  to najdłuższy dopływ Gwdy. Jest to jedna z najpiękniejszych rzek w Polsce ze względu na bardzo czyste wody, urokliwe jeziora i dziewiczą przyrodę Stumilowych Lasów Wałeckich. Piława zaczyna swój bieg od jeziora Komorze, a do Gwdy uchodzi we wsi Dobrzyca. Szlak kajakowy ma długość 80 km i jest szlakiem łatwym. Doskonale nadaje się na pierwsze spotkanie z kajakiem oraz na spływy rodzinne z dziećmi.

          Na początek, jako rozgrzewkę Viking Kajaki proponują pomoc oraz wypożyczenie kajaków na 1-dniowy spływ z Nadarzyc do Szwecji o długości 21 km.

          Nadarzyce to niewielka wieś nad Piławą. Pierwsze wzmianki o tej wsi królewskiej pochodzą z roku 1586. W czasie II wojny światowej funkcjonował we wsi Stalag II Rederitz / niem. nazwa wsi/, w którym śmiercią głodową zgładzono 12 tys. jeńców radzieckich. To również miejsce najkrwawszych walk stoczonych przez 1 Armię WP o przełamanie Wału Pomorskiego. W pobliżu wsi znajduje się lotnisko wojskowe Nadarzyce i 21 Centralny Poligon Lotniczy. Poligon pozwala ćwiczącym wojskom lotniczym przeprowadzać wszystkie rodzaje zadań, łącznie z bombardowaniami. Jest to jedyne czynne bombowisko w Europie.

          Rozpoczynając spływ nie potrzebujecie paszportów. Przyda się zapewne telefon komórkowy, aby ciekawymi fotkami udokumentować swój pobyt w Szwecji. Viking Kajaki dowiozą kajaki do Nadarzyc na wyznaczoną godzinę i miejsce startu oraz odbiorą po zakończeniu spływu

          Proponujemy zacząć spływ przy moście, za którym jest dość wartki nurt ułatwiający wiosłowanie. Nieco dalej Piława zwalnia i płynie szerszym korytem. Przepływamy pod kładką o metalowej konstrukcji – uwaga na głowy. Za Nadarzycami wpływamy w lasy, a brzegi rzeki to opadają, to wznoszą się. Po obu stronach w wąskim pasie rosną olchy, a za nimi szumi prastary las. Po drodze mijamy kilka zwalonych drzew i dopływamy do I leśnej polany, tuż przy resztkach drewnianego mostu czołgowego. Polanę widać z daleka, więc nie sposób jej przeoczyć. Cumujemy kajaki na lewym brzegu, by na chwilę odpocząć. Płynąc dalej obserwujemy fruwające nad wodą niebieskie ważki. Z krystalicznie czystej wody patrzą na nas nieco zdziwione czerwone kamienie. Wsłuchani w odgłosy przyrody dopływamy zrelaksowani do II leśnej polany. Możemy tu odpocząć pod wysokimi drzewami, poprzytulać się do nich, poczuć się cząstką wiekowego lasu. Płyniemy dalej i mijamy drewniany mostek, który służy do czerpania wody w razie pożaru. Powoli zbliżamy się do pola namiotowego Zdbice. Zatrzymujemy się za tablicą informacyjną. Na polu namiotowym rozmieszczone są zadaszone miejsca do odpoczynku, stoją szerokie ławy. Tutaj możemy rozpalić ognisko oraz skorzystać z czystych toalet.

          Zdbice – osadę wzmiankowano po raz pierwszy w 1239 roku. Wieś należała , podobnie jak Nadarzyce, do dóbr królewskich. W okolicach Zdbic toczyły się najcięższe walki o przełamanie Wału Pomorskiego. To tutaj znajdowało się kilkanaście żelbetowych schronów bojowych wojsk niemieckich. Uzupełniała je mozaika rowów przeciwczołgowych i strzeleckich, kanałów zalanych wodą, zapór i pól minowych. Do atrakcji turystycznych w Zdbicach należy grodzisko stożkowe o obwodzie 220 m -bardzo już zniszczone, zaniedbany i częściowo zrujnowany Skansen bojowy 1 Armii WP. Ciekawostką jest z pewnością SurviWał Pomorski- międzynarodowy ekstremalny bieg z przeszkodami. Jest to cykliczna impreza organizowana pod koniec maja.

Mijając Zdbice na prawym brzegu rozciągają się łąki i z dala widzimy przydrożne lipy. Po około 20 minutach dostrzegamy po lewej stronie Piławy zabudowania  oraz kościół z czerwonej cegły. Hura! Victoria ! Dopłynęliśmy do Szwecji . Spływ możemy zakończyć przed kładką obok kościoła lub nieco dalej – za nowym mostem na Piławie, na polu namiotowym „Nad Zatoczką ”.

          Szwecja – jej niemiecka nazwa to  Freundenfier. Jest to wieś królewska lokowana 10 kwietnia 1590 r., ale przywilej osadniczy otrzymała dopiero w roku 1626. Teren wsi zaludniono w 1590 roku 20 osadnikami z Pomorza. Byli to chłopi pańszczyźniani narodowości niemieckiej. We wsi znajduje się neogotycki kościół pod wezwaniem św. Jakuba, wybudowany w 1887 r. w miejscu szachulcowej świątyni z 1604 r.  Szwecja słynie z kiszki szwedzkiej – kiełbasy ziemniaczanej. Jest to tradycyjne danie z okolic Wałcza, wpisane na listę produktów tradycyjnych. W czerwcu każdego roku odbywa się w Szwecji festyn Świętojanki, na którym można degustować kiszkę,zarówno na ciepło, jak też na zimno. Do jej wytwarzania wykorzystuje się ziemniaki surowe i gotowane, surowy oraz wędzony boczek, cebulę,kaszę mannę, jajka i przyprawy. Całością nadziewa się jelita i parzy około 10 minut. Uczta dla podniebienia !

Wypożyczalnia kajaków na Jeziorze Zamkowym – Wałcz

Dawny gród pomorski zaprasza na spacer

Wiking Kajaki uruchamia od 4 maja wypożyczalnię kajaków na godziny na Jeziorze Zamkowym w Wałczu. Wypożyczalnia czynna będzie od poniedziałku do piątku w godz. od 15 – tej do 20-tej, natomiast w soboty i w niedziele od 10-tej do 19-tej.  Nasze ceny to 12,- zł. za 1 godzinę, a każda następna godzina to koszt 10,- zł. Samochód można zaparkować obok kościoła Św. Antoniego / tuż przy jeziorze/ , a do busa Wikingów  udajemy się deptakiem w prawo – 250 – 300 metrów. Tam czeka Wiking Marcin.

Jezioro Zamkowe to jedno z kilku jezior, nad którym położony jest Wałcz. Jezioro o powierzchni ponad 130 ha ma wydłużony kształt i regularną linię brzegową. Łączy się  z sąsiednim  Jeziorem  Raduń  krytym kanałem przebiegającym pod miastem. Pływając po Jeziorze Zamkowym możemy z wody obejrzeć tę część Wałcza, która stanowi fragment linii brzegowej Jeziora Zamkowego.

Z wodnego świata wracamy na twardy grunt. Spracowane ręce też wołają o odpoczynek.

Wybieramy się więc na spacer po pięknym Wałczu – dawnym grodzie pomorskim. Prawa miejskie Wałcz otrzymał w 1303 roku. To powiatowe miasto żyje przede wszystkim z turystyki, i wodnej, i pieszej, wykorzystując nie tylko swoje walory przyrodnicze, ale i  sporą ilość zabytków chronionych prawem.

Ratusz – wybudowany w 1890 roku. Budynek łączy elementy neorenesansowe i neoklasycystyczne. Narożnik ratusza zwieńczony jest sygnaturką  z wiatrowskazem.

Ciekawymi budowlami neogotyckimi są kościoły Św. Mikołaja z 1865 r. oraz młodszy – Św. Antoniego z 1907 roku.

Niezwykle urokliwa i interesująca architektonicznie jest niewielka zabytkowa cerkiew prawosławna  wybudowana w 1876 r. oraz Pieta,  sprzed I wojny światowej. Ufundowali ją niemieccy katolicy jako wotum dziękczynne za ocalenie miasta od epidemii nękającej okolice Wałcza.

Spacerując po Wałczu nie sposób ominąć wyróżniający się w mieście zabytkowy budynek poczty z 1895 r. Wybudowano go w stylu neogotyckim. W zewnętrznym wystroju gmachu poczty szczególną uwagę zwracają ornamenty i ceramiczne mozaiki neoromańskie. Bardzo ciekawe portale okienne obrazują symbole telegrafii.

Zabytkowe budowle mogą stać się nierozerwalną częścią współczesnego budownictwa mieszkaniowego. Przykładem takiego rozwiązania jest wykorzystanie wieży ciśnień, która wraz z wodociągami miejskimi została oddana do użytku w 1902 r. Pojemność wieży wynosiła 195 m3, a jej wysokość to 35,5 m. Charakterystyczna budowla została wyłączona z eksploatacji w roku 1999. Obecnie wokół wieży wybudowane zostały apartamenty. Wieża z mieszkaniami połączona jest szklanym łącznikiem.

W Wałczu możemy podziwiać piękne zabytkowe kamienice z drugiej połowy XIX wieku. W tym czasie modna była architektura neorenesansowa, która należy do najbardziej malowniczych form budownictwa. Jednym z wielu przykładów neorenesansowego stylu jest piękna kamienica przy ul. Okulickiego 13. Piętrowy budynek posiada wszystkie ważniejsze elementy stylu. Mamy tutaj pseudoryzality zakończone ozdobnymi szczytami, piękną ornamentykę oraz cegłę klinkierową. W wysokim dachu chowa się użytkowe poddasze, które doświetlają oryginalne facjaty z oknami.

Z całą pewnością musimy obejrzeć Ateny Wałeckie.  Cóż to takiego ? Co Wałcz ma wspólnego z Grecją ? W 1665 r. jezuici założyli w Wałczu swoje kolegium. Okres największej Most świetności tej szkoły przypada na przełom XVII i XVIII wieku. W kolegium uczyło się wtedy około 200 uczniów. Ze względu na bardzo wysoki poziom nauczania w szkole uczyła się również protestancka młodzież z Brandenburgii. Właśnie w tym czasie przylgnęło do szkoły miano Aten Wałeckich. Obecnie mieści się tam Zespół Szkół im. Kazimierza Wielkiego. Ateny Wałeckie to jedna z najstarszych placówek oświatowych w Polsce.

Spotkanie z Wałczem możemy zakończyć nad Jeziorem Raduń i przespacerować się po Wiszącym Moście Kłosowski. Most ten spina brzegi jeziora w jego najwęższym miejscu. Przeznaczony jest tylko dla ruchu pieszego. Wiszący most o stalowej konstrukcji ma długość 85 m.

Troszkę zmęczeni ? Ręce i nogi pracowały, oczy cudów się naoglądały, może więc czas na umysłowy zawrót głowy ?  Magiczny zawrót głowy oferuje nam Czarodziejska Górka na drodze pomiędzy Strącznem a Rutwicą. Jest to miejsce szczególne, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Dzieją się tutaj rzeczy niezwykłe. Wbrew prawom fizyki wszelkie przedmioty wtaczają się z dołu do góry. Czy to tylko złudzenie, , że zaparkowany samochód  sam wjeżdża pod górkę, że położona butelka nie turla się w dół ale w górę .Dlaczego tak się dzieje ? Może właśnie Tobie uda się wyjaśnić, dlaczego Czarodziejska Górka jest czarodziejska.

Co ja tutaj robię ?

Co ja tutaj robię ?

          Przede wszystkim używam życia, póki jeszcze czas. Mam 63 lata i po raz pierwszy wsiadłam na kajak „VIKINGÓW” u Marcina i Karoli. Bez obaw, bez strachu ?  Z pewnością nie !  Ale nie byłam sama, płynęłam z mężem, który kocha kajaki. Przekonała mnie niewielka głębokość rzeki Rurzycy oraz to, że tym samym  szlakiem pływał papież Jan Paweł II. No i oczywiście moja wrodzona przekora – skoro papież dał radę, to dlaczego niby ja nie dam ? Całe życie ciężko pracowałam, więc teraz będę  ” ciężko ” wypoczywać, i mięśniami, i wszystkimi zmysłami. Kocham przyrodę a tutaj jest jej nawet w nadmiarze. Wodę też kocham, choć boję się głębokości. Ale skoro mogłam łowić dorsze na Bałtyku podczas potężnego szkwału, to spływ kajakiem będzie dla mnie ” bułką z masłem „.

          Odpoczynek i relaks wśród ptasich treli i świergotu jest jak wielka nagroda za życie na wypełnionym smogiem Śląsku. No i popłynęłam z prądem, trochę też na ratunek moim płucom. Było wspaniałe, było radośnie, ale nie głośno. Jakimś cudem nie miałam pęcherzy na dłoniach, ramiona mnie nie bolały. Ba, nawet kręgosłup po operacji i wstawieniu implantów miał się bardzo dobrze. Ani razu nie zajęczał, nie marudził. Przekroczyłam kolejną barierę niepewności i odrobiny strachu. Jestem bogatsza o nowe, niezwykle miłe doświadczenie wśród miłych, uśmiechniętych ludzi. Okazało się, nie po raz pierwszy zresztą, że śmiech i przyroda leczą wszystkie dolegliwości.

Komu w drogę, temu kajak.

          Niby takie proste, a jednak wcale tak nie jest, zwłaszcza dla osoby, która po raz pierwszy wyrusza na spływ kajakiem. Skąd mam wiedzieć, co ze sobą zabrać, w co to zapakować, czego będę potrzebować podczas noclegu pod gwiazdami, w co się ubrać, by nie zmarznąć lub nie przegrzać się w słońcu?

          Pamiętajmy, że spływ kajakowy to nie rewia mody, a kajak to nie bagażówka. Płyniemy na spotkanie z przyrodą, niezwykle ciekawą,urozmaiconą, bogatą w kształty, kolory, zapachy,odgłosy i widoki. Chcemy przeżyć coś niezwykłego, coś po raz pierwszy w życiu , pokonać własne słabości, pobyć sami ze sobą, odpocząć od hałasu miasta i jego smogu.

          Do ubrania zabieramy tylko wygodne rzeczy, których nie będzie nam żal, w razie ubrudzenia czy zniszczenia. Najlepsze  będą krótkie spodenki, koszulki lub bluzeczki, coś do nakrycia głowy oraz okulary przeciwsłoneczne. W upalną pogodę przyda się strój kąpielowy. Zabieramy też ze sobą długie spodnie, sweter lub bluzę i kurtkę nieprzemakalną – pogoda lubi czasem płatać figle, więc nie dajmy się zaskoczyć. Bardzo ważne są odpowiednie buty. Najlepsze będą  buty neoprenowe, które  są dostępne w każdym niemal markecie. Świetnie sprawdzają się też stare trampki czy tenisówki oraz adidasy Podczas przenoski kajaka lepiej mieć obuwie o twardej podeszwie, by chronić stopy. Odzieży z Polaru trzeba unikać gdyż za bardzo chłoną wodę i w razie mokrego lata, ciężko je wysuszyć.

          Na  spływ wyruszamy po śniadaniu, więc jedzenia nie zabieramy zbyt dużo. Wystarczą kanapki, czekolada i kilka batoników. Jeżeli obiad będzie zaplanowany na biwaku, to możemy zabrać kiełbaski, bułki lub jakieś konserwy.  Nie zapominamy też o butelce  wody do picia. W żadnym wypadku do kajaka nie zabieramy alkoholu. Pamiętajmy o zabraniu woreczka na nasze śmieci.

          Potrzebna będzie nam też mini apteczka. Powinny się w niej znaleźć środki przeciw komarom i kleszczom, dobry krem z filtrem, środki opatrunkowe. Pamiętajmy również o lekach, jakie ewentualnie zażywamy oraz o tabletkach przeciwbólowych.

          Jeżeli planujemy spędzić noc pod gwiazdami, koniecznie musimy zabrać nie tylko namiot i śpiwór czy karimatę. Warto mieć ze sobą źródło ognia /zapalniczka lub zapałki /, latarkę i zapasowe baterie oraz finkę i sztućce oraz naczynia do jedzenia.

          A teraz pytanie – w co zapakować nasz dobytek ? Jak go zabezpieczyć przed zamoczeniem?

          Najlepszy byłby worek żeglarski, gdyż doskonale mieści się w dziobie kajaka i chroni przed deszczem, przed zamoczeniem. Jeśli jednak takiego worka nie mamy, to poradzimy sobie inaczej. Niezłym i tanim rozwiązaniem są zamykane worki na śmieci w wymiarach 50×50 cm. Na kajak nie zabieramy walizek / te niech lecą samolotem /ani plecaków ze stelażem. Przydadzą się też wodoszczelne  pojemniki na komórkę, aparat fotograficzny oraz na dokumenty i pieniądze.

          A właśnie – po co pieniądze, skoro mamy karty bankomatowe ? Spływy kajakowe to miejsca o niezwykłych walorach przyrodniczych, malowniczych rzek meandrujących wśród lasów. W okolicznych miejscowościach raczej nie znajdziemy bankomatów. Niewiele jest też miejsc , gdzie możemy zapłacić kartą, dlatego na spływ kajakowy zabieramy nie tylko kartę płatniczą, ale i gotówkę.

          I na koniec rzecz niezwykle ważna. Wybieramy się na spływ kajakowy, by odpocząć na łonie natury, by się dobrze bawić wśród nowych znajomych, by zaprzyjaźnić się z przyrodą, by zobaczyć miejsca, których nie znamy. Dlatego też wszystkie nasze bolączki zostawiamy w domu / mają czasowy szlaban ! /.Zabieramy tylko dobry humor i empatię. Kajakarz zawsze pomaga innemu kajakarzowi, nie zostawia go w potrzebie samego na rzece. Poza tym kajakarz ustępuje miejsca większym jednostkom pływającym.

          Dobry humor i empatia to najlepsi towarzysze – nie tylko na spływie kajakowym. Zarażajmy innych uśmiechem i życzliwością.

Przyjaciele ze Stumilowego Lasu Wałeckiego

Przyjaciele ze Stumilowego Lasu Wałeckiego

          Spływ kajakowy to, jak mawiał Kubuś Puchatek, ofiarowanie czegoś, czego nie można kupić w żadnym sklepie. Nie można kupić lasu z jego mieszkańcami, nie można kupić rzeki, a tym bardziej spływu kajakiem. To trzeba po prostu przeżyć. Gdzie ? Oczywiście w Stumilowym Lesie Wałeckim. Rzeki płyną tutaj bardzo powoli, bo wcale im się nie śpieszy, aby dostać się tam, dokąd wiedzą, że i tak zdążą. Podczas spływu kajakiem łączymy przyjemne z pożytecznym-odpoczywamy i poznajemy nie tylko nowych ludzi, ale przede wszystkim mało znanych nam mieszkańców lasu , jezior i rzek. Mamy okazję pobyć w naturalnym raju przyrodniczym,  w którym człowiek nie próbuje niczego zmieniać. Stumilowy Las jest tutaj niezwykle bogaty i różnorodny, a jego mieszkańcy żyją w przyjaznej harmonii.                                                                  

          Możemy tu dostrzec i obserwować z dala jelenie, sarny ,dziki i ich pociechy w pasiastych ubrankach. Są też lisy, kuny leśne, zające, czy wreszcie świetnie pływające wydry oraz pracowite bobry, które prowadzą nocny tryb życia. Można je podpatrywać na godzinę przed zachodem słońca. Bobry budują tamy i piętrząc wodę przyczyniają się do poprawy stosunków wodnych w przyrodzie. Bobry to jedyni mieszkańcy Stumilowego lasu Wałeckiego, którzy przystosowują środowisko do własnych potrzeb. Wyjątkowo silnymi siekaczami potrafią ściąć bardzo grube drzewa. Siedlisko bobrów to żeremie, skonstruowane z gałęzi, traw, trzcin i części drzew połączone za pomocą błota. Młode bobry wydają odgłosy podobne do płaczu dziecka.

          Miłośnicy ptaków z pewnością zachwycą się bażantami. orlikami krzykliwymi, orłami bielikami czy też bocianami białymi i czarnymi. Usłyszymy tutaj trzciniaka o wielosylabowym, terkoczącym śpiewie oraz dzierzbę i jej gniazdo na ciernistym krzewie. Do hałaśliwego kwiczoła lepiej nie zbliżać się za bardzo, bo  ten niewielki ptaszek w osobliwy sposób broni piskląt i jajek – intruza opryskuje swoimi odchodami. Stumilowy Las zamieszkują również dzięcioły, lelki, puchacze, trzmielojady, bąki .                                                                          

          Kajakarzy zachwyca wielka ilość różnych gatunków ptactwa wodnego – tracz nurogęś,czapla siwa, łabędź niemy, gęś zbożowa oraz gęgoł. Gęgoł to kaczka, która swoje gniazdo zakłada w dziupli drzew rosnących blisko wody. W poszukiwaniu pożywienia potrafi nurkować na głębokość  nawet 4 metrów. Łatwo jest rozpoznać perkoza po rdzawej kryże na czubie głowy i po braku ogona. Podczas toków para wykonuje rytualny taniec, stojąc słupka  i potrząsając głowami. Jednak najpiękniejszy taniec godowy wykonują żurawie. Te piękne duże ptaki mają charakterystyczną ozdobę – ogon utworzony z lotek zwisających w kształcie pióropusza. Ich taniec to przepiękny spektakl baletowy. Ptaki podskakują i kłaniają się sobie rozpostartymi płasko skrzydłami. Samce z wysoko uniesionym dzióbem i dostojnym marszem kroczą za samicą.

          Podczas spływu towarzyszą nam kolorowe zimorodki. Przysiadają na gałęziach zwisających nad rzeką i czekają, by zanurkować -łowią ryby i wodne owady. Ich piórka na głowie i grzbiecie oraz na skrzydłach są błękitne, a na brzuszkach – pomarańczowe. Odzywają się przenikliwy głosem. Nie zakładają gniazd na drzewach. W urwistym brzegu rzeki wygrzebują norę o długości około 1 metra, zakończoną komorą lęgową. Ten mały ptak drapieżny jest pod całkowitą ochroną. Bystry obserwator po wyjściu z kajaka potrafi dojrzeć różne płazy i gady. Są tutaj ropuchy zielone i szare, żaby, jaszczurki, padalce  i zaskrońce. 

          Przyroda woła nas wielką rozmaitością zwierząt, ptaków , płazów i niewielkich gadów, zachęca każdego do swego królestwa. Tutaj poznajemy życie wszystkimi zmysłami, nabieramy dystansu do samych siebie. Stumilowy Las Wałecki to takie miejsce, gdzie nie tylko wypada, ale wręcz trzeba pokłonić się przyrodzie i dziękować Bogu, że je dla nas stworzył.